Kresy – 2012

Nigdy nie myślałam, że tak  bardzo spodoba mi się w Kijowie. Zawsze uważałam, że stolica naszego kraju niezbyt  się  wyróżnia wśród  innych miast. Być może jest bardziej znana wśród  pozostałych, ale tylko w kwestii swojego statusu.  Prawda jednak polega na tym , że to  ludzie, zdarzenia, momenty i emocje  decydują o  randze miejsca, a nie jego sława czy architektura.

Stowarzyszenie Kultury Polskiej w Charkowie  dało  nam, trzem dziewczynom – Nataszy, Alinie i Żenii,  możliwość wzięcia udziału w konkursie recytatorskim «Kresy 2012». Powiedzieć, że nam spodobało się –  to nic nie powiedzieć. Byliśmy zachwyceni wszystkim: gościnnością Kijowskiego Domu Polonii pod kierownictwom Pani Marii, magicznymi zajęciami i aktorskimi oraz  recytatorskimi  umiejętnościami nauczycieli z Polski – Pana Jurka i Pana Mateusza, i, oczywiście, naszych   zespołów z różnych miast Ukrainy.

Ale od początku.

Kijowski Dom Polonii znajduje się blisko Dworca PKP, więc szybko znalazłyśmy miejsce, które było nam potrzebne. Pani Maria poczęstowała nas pysznym śniadaniem, a my potem wypełniłyśmy ankiety uczestników. Od tego momentu zaczęło się najciekawsze. Każdego dnia chodziłyśmy na zajęcia do Panów Jurka i  Mateusza. To  nie były zwykłe zajęcia, a master-klasy z aktorskich umiejętności i scenicznego mówienia. Mogłyśmy śmiać się, ćwicząc dykcję, a potem mogłyśmy pracować nad poważną, głęboką poezją. Dziękujemy bardzo  nie tylko za  lekcje aktorstwa, ale również za lekcje życia. Do trzeciego dnia konkursu  ćwiczyłyśmy  nasze występy, nabierałyśmy doświadczenia i starałyśmy się zrobić wszystko po to, żeby sens naszej poezji był zrozumiały dla  publiczności.

Nasi nauczyciele stworzyli tak ciepłą atmosferę wśród uczestników, że na scenę wychodziliśmy z radością i ogromną przyjemnością. Sądzę, że najważniejsze jest to, czego nas nauczono  - cieszyć się z recytacji wiersza, czuć nastrój poezji i umieć go mistrzowsko zaprezentować widowni. Otrzymałyśmy dyplomy od Kijowskiego Domu Polonii, Konsulatu Generalnego w Kijowie i Stowarzyszenia w Białymstoku. Pan Konsul przywitał nas i życzył nam sukcesów oraz tego, byśmy zostały dobrymi aktorkami.

3 dni wydały nam się tygodniem, w którym przeżyłyśmy wiele pozytywnych emocji i nawiązałyśmy cudowne  znajomości. Nie chciałyśmy pozostawiać Kijowa  i do ostatniej chwili  odkładałyśmy moment pożegnania z innymi chłopakami i dziewczętami. Musiałyśmy rozstać się, ale z nadzieją, że spotkamy się niedługo w Polsce!

 

Eugenia Kałatskaja